Sklep ZieloneKoty.pl: Słów kilka o woskach

Hej hej,

witajcie po długiej przerwie na blogu mojego ulubionego sklepu z materiałami do rękodzieła :)

Dzisiaj nie pokażę Wam całego projektu, bo jestem w trakcie.... ale pokażę Wam małą zajawkę i polecę woski od Finnabair. Całą moją przygodę scrapową bazowałam na pastach pozłotniczych maarki Renesans. Owszem, sa one genialne, choć może mogą pachnieć dziwnie terpentyną :), ale to akurat można znieść. Brakowało mi jednak kolorów, które potrafią wyciągnąć z tekstury na powierzchni to coś... W momencie pojawienia się wosków Primy Marketing - zwariowałam. Kolory są obłędne, pozwalają na wykonanie tak skomplikowanych "akrobacji" na powierzchni, że nie można obok nich przejść obojętnie. Ja odrobinę "meczę" ręcznie robiony albumik z okazji rocznicy znajomych, ale t tylko dlatego, że mam bardzo mało wolnego czasu. Chęci do cięcia papierów oraz używania mediów mam dużo, tylko sami wiecie... życie codzienne odbiera moce przerobowe.

Wykorzystałam przepiękne papiery mojego projektu z kolekcji "Diva", które są absolutnie spektakularne. Wybaczcie ten być może zbytnio rażący brak skromności, ale ta kolekcja naprawdę jest wyjątkowa... Na czarnym kartonie, który zakupicie w sklepie, nałożyłam za pomocą szablonu teksturę, a następnie po wyschnięciu zaczęłam "taniec" z woskami. Były to cudowne chwile :) Do nakładania wosków wystarczy palec, lub dobry pędzel, taki jak ten, który ja używałam. Musi być gruby i najlepiej nie za twardy, aby ładnie rozetrzeć woski. One wszystkie są permanentne po wyschnięciu, pamiętajcie o tym. Możecie wprowadzać ewentualne poprawki, kiedy jeszcze nie wyschną :) Dodam jako ciekawostkę na koniec, że nowe woski matowe Primy Marketing są juz o innej formule i schną zdecydowanie dłużej... kilka godzin - i to takich dobrych godzin. Są bardziej kremowe, ale i zatem bardziej tłuste. Są to zalety wosków, nie wady :) - pamiętajcie o tym.